Alarum - "Recontinue" (2024)
Jak to miło widzieć, gdy jako tako doświadczona stażem kapela potrafi na swoje star(sz)e lata wypuszczać premierowe krążki z większą częstotliwością niż wcześniej! Alarum to czterech całkiem uzdolnionych gostków z Australii, którzy na pierwszych trzech autorskich longplayach wycisnęli z debiutowego stylu Cynic coś nie mniej technicznego i eterycznego, a przy tym nie wpadającego w zrzynki oraz wyróżniającego się własnym, zwiewnym klimatem. Dalej już nie ma co się aż tak cieszyć, bo sytuacja uległa obróceniu przy okazji "Circle's End" z 2020 roku, na którym kwartet zagubił gdzieś charakter, utracił zdolność zarówno inspirowania się, jak i podejścia do tematu oryginalnie oraz rozmydlił co się tylko właściwie dało - tak bardzo był to nijaki materiał. Łatwo się więc domyśleć, iż wydany po czterech latach piąty krążek, zatytułowany "Recontinue", nie nastrajał mnie zbyt optymistycznie, budząc obawy czy aby na pewno był sens atakować z kolejnym albumem, gdy poprzednio doskwierała silna niemoc twórcza. Nie zachęca również okładka jawiąca się niczym wygenerowana za pomocą AI.
Przez ten niedługi czas, dzielący "Recontinue" oraz "Circle's End", grupa jednak zdołała się jakoś zreflektować. Nie wszystko oczywiście udało dopiąć się na ostatni guzik, gdyż parę rzeczy pozostało niestety nieruszone, ale generalnie jest lepiej niż na poprzednim krążku, i to się póki co liczy najbardziej. Uwierzcie mi, omawianie większej mielizny niż "Circle's End" byłoby nie lada wyzwaniem, gdy ilość udawanej techniki, nijakich melodii oraz snujących się, przestrzennych klimatów potrafiłaby urosnąć jeszcze wyżej, pod sam sufit. Podejrzewam, że drugi taki longplay doprowadziłyby muzykę Alarum poza granicę słuchalności, z której można czerpać satysfakcję oraz gdzie wszelka progresja przestaje mieć znaczenie. Jak już zatem można zauważyć, "Recontinue" do kategorii tak przedobrzonych i z zapatrywaniem się na bardziej ekstrawaganckie Cynic raczej nie celuje, choć nieraz bezpośredniości mu nieco brakuje.
Plusów na piątym pełniaku Alarum udało mi się jednak odnotować kilka. Że jest bardziej metalowo, to nie od razu gwarant lepszej muzyki, ale fakt, większa ilość metalu działa na korzyść "Recontinue". Gitarki wycinają konkretniejsze riffy, ciężar daje się we znaki dość często (kwestia też mięsistej oraz selektywnej produkcji) oraz motywy nastawione na czad przykuwają na dłużej. W dalszej kolejności, bas jest wyraźniejszy (nareszcie podkreślono go w miksie i ubarwia on pozostałe instrumenty, zahaczając o wirtuozerię), perkę lepiej dopasowano do metalu i jazzów (do kapeli zresztą dołączył nowy drummer), klimat intryguje, a połamańce przywodzą na myśl "Elements", które wcale tak mocno nie ustępują swojemu pierwowzorowi. Przykład chociażby w "The Visitor", "Unheard Words", "A Lifelong Question" czy "Imperative". Jedyna rzecz, która ciąży na tej płycie tyczy się, tak samo jak na poprzedniku, tych nieszczęsnych wokali - ogólnej zmory Alarum. Zarówno czystym, jak i bardziej agresywnym partiom brakuje mocy, zaś ich bezjajeczność dodatkowo pogrąża miks, w którym ustawiono je na drugim/trzecim planie całości.
Generalnie, źle na "Recontinue" nie jest. Do totalnego zachwytu wprawdzie też jeszcze trochę brakuje, ale nie da się nie odnieść wrażenia po tym krążku, iż w Alarum wciąż tkwi potencjał na więcej. Wystarczy im rozwijać dotychczasową formułę, lepiej układać skrajności oraz - przede wszystkim - zadbać o kwestie wokalne, a wykluje się z tego coś swojego i dość unikalnego. Tak, mowa o czymś, co już występowało przy okazji wiekowego "Fluid Motion", ale w sumie, kto komu broni narodzić się drugi raz?
Ocena: 6/10
[English version]
How nice it is to see a band with some experience in their old(er) years being able to release new albums more frequently than before! Alarum are four quite talented guys from Australia, who on their first three longplays put something no less technical and ethereal out of Cynic's debut style, while not falling into rip-offs and distinguished by its own, spacey atmosphere. Further on, there is less to be happy about it, because the situation changed with "Circle's End" from 2020, on which the quartet changed its character, i.e lost the ability to both inspire and approach the subject originally, and soften everything they could - that's how bland that material was. It's easy to guess that the album no. 5, titled "Recontinue", released four years later, didn't make me too optimistic, raising concerns about whether it was worth releasing another album when the previous one was plagued by a strong creative block. The cover art, which looks like it was generated using AI, is also not encouraging.
During this short time between "Recontinue" and "Circle's End", the group managed to somehow reflect. Of course, not everything was improved, because a few things unfortunately remained untouched, but in general it's better on the previous album, and this is the most important thing for now. Believe me, discussing a bigger shallowness than "Circle's End" would be quite a challenge, when the amount of boring technique, bland melodies and wandering, spatial atmospheres could grow even higher, to other absurd dimensions. I suspect that another such longplay would take Alarum's music beyond the limit of listenability and where any progression ceases to matter. As you can already see, "Recontinue" does not really focus into the category of such overdone and with a view to more extravagant Cynic, although it sometimes lacks a bit of directness and aggressiveness.
I managed to note a few advantages on this album. That it's more metal is not an immediate guarantee of better music, but the fact is that more metal works in "Recontinue" favor. The guitars have more power, the heaviness is noticeable quite often (also a matter of fleshy and selective production) and the motives focused on patterns that can catch for longer. Next, the bass is clearer (finally emphasized in the mix and it colors the other instruments, touching on virtuosity), the drums are better suited to metal and jazz (by the way, a new drummer joined the band), the atmosphere is intriguing, and the technical twists bring to mind "Elements", which are not so far behind their original. Examples include "The Visitor", "Unheard Words", "A Lifelong Question" or "Imperative". The only thing that's bad about this album, just like on its predecessor, is those unfortunate vocals - for me, the general problem of Alarum. Both clean and more aggressive parts lack power, and their mix is very weird, because they are are placed on the background of the whole.
In general, "Recontinue" is not bad. It's still far from total delight, but it's impossible not to get the impression from this album that Alarum still has the potential for more. They just need to develop their current formula, arrange the extremes better and - above all - take care of the vocal issues, and something of their own and quite unique will emerge from it. Yes, we are talking about something that already appeared on the occasion of age-old "Fluid Motion", but after all, who is stopping someone from being born a second time?
Rating: 6/10
Komentarze
Prześlij komentarz