Voivod - "Post Society" (2016)

Po tym co trafiło na "Target Earth" śmiało można stwierdzić, że Voivod powrócił z gracją, nadal mając wiele do powiedzenia w kwestiach progresywnego metalu i (ponownie) zostawiając znaczną część konkurencji w tyle. Heavy metalowy etap oczywiście zły u nich nie był, aczkolwiek to w zakręconych i niebanalnych dźwiękach Voivod odnajdywał się najlepiej - nawet pomimo tak ważnej zmiany na stanowisku gitarzysty z wiadomych względów. Wkrótce po premierze "Target Earth", panowie mieli w zanadrzu kolejne pomysły i całkiem szybko zaczęli majstrować nad nową muzyką. Najpierw, co prawda w wyniku nieporozumień z zespołu po raz drugi odpadł Blacky, ale na jego miejscu błyskawicznie pojawił się kompletnie nowy w tym uniwersum Rocky i to z nim przystąpiono do prac nad kolejnym wydawnictwem. Te wprawdzie nie okazało się następnym longplayem, a epką zatytułowaną "Post Society" i wydaną w 2016 roku, aczkolwiek - jak zaraz udowodnię - wcale nie gorszą od głównej dyskografii i spokojnie mogącą się ubiegać o traktowanie niczym pełny album.

Na całość "Post Society" składa się pięć utworów, ale o łącznym czasie trwania ponad pół godziny, co daje rezultat bliższy właściwej płyty aniżeli czegoś pomniejszego. W każdym razie, jeśli "Post Society" miał być testem składu, w którym jest jeszcze mniej oryginalnego Voivod, to... powiódł się on wyśmienicie! Snake, Away, Chewy i Rocky dokonali tu rzadko spotykanej sztuki, gdzie udało się stworzyć bardzo wciągające i klimatyczne wydawnictwo, a jednocześnie z olbrzymim poszanowaniem dla materiału źródłowego i przesuwania voivodowych akcentów po swojemu oraz bez nieudolnego klejenia utworów z różnych płyt zespołu z przeszłości. Przy "Target Earth" wspominałem, że więcej w nim Voivod niż na nagraniach z lat 2003-2009, aczkolwiek to co trafiło na "Post Society" odkrywa, że temat wrócił ze zdwojoną siłą, a każdy z muzyków wyróżnia się pomysłowością na miarę lat dziewięćdziesiątych. Słuchając tej epki kompletnie nie ma się poczucia obcowania z czymś wyłącznie uzupełniającym. Osobne pomysły na riffy, wyrazisty bas, unikalny klimat, sensowna chwytliwość, nowe, interesujące rozwinięcia wątków z lat poprzednich ze świadomym pominięciem płyt z Jasonikiem oraz - co za tym idzie - dawny geniusz przywdziany w nową oprawę - te wszystkie składowe bombardują na "Post Society" i od razu dają do zrozumienia, że odnowiony kwartet włożył mnóstwo starań i przyswoił niemało wiedzy, by stworzyć tak świeży i jednocześnie charakterystyczny dla Voivod materiał.

O każdym z utworów można więc się tutaj rozpływać w superlatywach. Tytułowiec świetnie łączy dysonanse i odrealniony klimat z czadowym oraz bardzo chwytliwym refrenem. "Forever Mountain" perfekcyjnie przeplata między nothingface'owymi dziwactwami a przebojowością. "Fall" zaczyna się niczym najlepszy, klimatyczny hard rock z ubiegłego wieku, by przerodzić się w kolejny, voivodowy hit. "We Are Connected" sporo zdradza swoim tytułem jak bardzo żywym kawałkiem będzie, ale zaskakuje on również kapitalnym, odjechanym przełamaniem, które wciąga w totalnie inne, trudne do sprecyzowania realia (i jeszcze pojawia się tu smaczek pod postacią tego samego, vocoderowego głosu co na kultowym "Killing Technology"). Tę wyśmienitą wyliczankę zamyka za to cover Hawkwind pt. "Silver Machine", który przynosi sporo luzu, choć jednocześnie tyle samo intrygującej, space rockowej atmosfery, dzięki czemu kolejny raz możemy posłuchać jak swobodnie Voivod czuje się w obcym (hehe) repertuarze. Te pięć kawałków spokojnie dorównuje klasyce, z której Kanadyjczycy są obecnie znani, dlatego tym bardziej cieszy, gdy na takie wyżyny wspiął się uaktualniony skład.

Tak atrakcyjnie i jakościowo skrojone epki jak "Post Society" sprawiają, że tego typu zapchajdziury trzeba przyjmować z otwartymi ramionami, a wszelkie zachwyty wobec niej momentalnie znajdują swoje uzasadnienie. Voivod wypuszczając w 2016 roku, w domyśle, krótszy materiał, dowiódł że jest to równie warte sprawdzenia (mini)wydawnictwo co pełne albumy, a przy tym zawarł na nim muzykę ocierającą się o geniusz. Z takimi potencjalnymi ciekawostkami jak "Post Society" chce się mieć do czynienia tylko więcej i więcej - na tyle bogactwa dźwiękowego ono oferuje.

Ocena: 9/10


[English version]

After what was on "Target Earth" it can be boldly said that Voivod returned with grace, still having a lot to say in terms of progressive metal and (once again) leaving a significant part of the competition behind. The heavy metal phase was of course not bad for them, although it was in the twisted and unconventional sounds that Voivod found themselves best - even despite such an important change in the guitarist position for obvious reasons. Shortly after the premiere of "Target Earth", the gentlemen had more ideas up their sleeve and quite quickly started tinkering with new music. First, as a result of misunderstandings with the band, Blacky left the band for the second time, but in his place quickly appeared a completely new in this universe Rocky and with him they started working on the next release. This turned out not to be another longplay, but an ep titled "Post Society" and released in 2016, although - as I will prove in a moment - it's no worse than the main discography and could easily apply for treatment as a full album.

The whole of "Post Society" consists of five songs, but with a total duration of over half an hour, which gives a result closer to the proper album than something smaller. Anyway, if "Post Society" was to be a test of a line-up in which there is even less original Voivod, then... it succeeded brilliantly! Snake, Away, Chewy and Rocky have achieved an rare art here, where they managed to create a very engaging and atmospheric release, while at the same time with great respect for the source material and shifting characteristic Voivod accents in their own way and without clumsily pasting songs from different albums of the band from the past. I mentioned with "Target Earth" that there is more Voivod in it than on the recordings from the years 2003-2009, although what ended up on "Post Society" reveals that the theme has returned with redoubled force, and each of the musicians stands out with inventiveness worthy of the nineties. Listening to this ep, you don't have the feeling of being exposed to something that is merely supplementary. Creative ideas for riffs, a distinct bass, an unique atmosphere, sensible catchiness, new, interesting developments of threads from previous years with a deliberate omission of albums with Jasonic and - as a result - the old genius dressed in a new setting - all these components bombard on "Post Society" and immediately make it clear that the renewed quartet has put in a lot of effort and absorbed a lot of knowledge to create such fresh and at the same time characteristic music for Voivod.

All of the songs can be praised here. The title track brilliantly combines dissonances and an unreal atmosphere with a cool and very catchy chorus. "Forever Mountain" perfectly intertwines between "Nothingface" oddities and catchiness. "Fall" starts like the best hard rock from the last century, only to turn into another Voivod ultra-hit. "We Are Connected" gives a lot with its title how lively it will be, but it also surprises with a great, crazy break that brings you into completely different, hard-to-define realities (and there is also a little reference here in the form of the same vocoder voice as on the "Killing Technology"). This excellent list is closed by a Hawkwind cover entitled "Silver Machine", which brings a lot of ease, but at the same time just as much intriguing, space rock atmosphere, by which we can once again listen to how comfortable Voivod feels in a someone else's repertoire. These five songs easily match the classics that the Canadians are currently known for, which is why it's all the more pleasing when the updated line-up climbed to such peak.

Such attractively and qualitatively formed eps like "Post Society" mean that such fillers can be accepted with open arms, and all the admiration for it immediately finds its justification. By releasing it in 2016, supposedly shorter material, Voivod proved that it's a (mini)release worth checking out as full albums, and at the same time included music on it that borders on genius. With such potential curiosities as "Post Society" listener only wants to deal with more and more - it offers such sound richness.

Rating: 9/10

Komentarze

Popularne posty