Edge Of Sanity - "Crimson II" (2003)

Skoro taki zespół jak Edge Of Sanity istniał sobie bez Dana Swanö...to równie dobrze mógłby sobie istnieć z samym Swanö! No dobra, Andreas Axelsson i pozostali jego ex-koledzy byliby w stanie podtrzymać styl kapeli z "Infernal", ale jak się szybko okazało, mieli oni totalnie inną wizję na granie pod tym szyldem i woleli odejść w rejony drugoligowego death'n'rolla. Cóż, wyniki sprzedaży i ogólne zainteresowanie "Cryptic" szybko dały Szwedom do zrozumienia, że nie był to dla nazwy Edge Of Sanity najlepszy kierunek, przez co błyskawicznie (bo już w 1999 roku) zdecydowali się oni zakończyć działalność. Inny pomysł miał za to Dan, który w 2003 roku...postanowił na moment grupę reaktywować samodzielnie (o dziwo żaden z byłych członków nie miał z tym problemu) i domknąć dyskografię czymś znacznie spójniejszym - "Crimson II", jak tytuł wskazuje, drugą częścią wielkiego "Crimson"! Co jeszcze ciekawsze, sam album był z początku planowany jako drugi solowy album Swanö.

Pierwotne plany jednak nie wypaliły i "Crimson II" - podobnie jak "Moontower" - znalazł się pod szyldem, pod którym miał finalnie nie wylądować. (Chwilowy) Powrót Swanö do nazwy EoS to zatem powrót do death metalu mocno melodyjnego, progresywnego, ale i nieustępującego ciężarem czy brutalnością - tak więc nawiązując do rozmachu "jedynki". Pierwsze co się jednak rzuca w przypadku tej płyty to...ilość utworów. Tych jest aż 44! Oczywiście nie oznacza to z automatu, że każdy z nich jest odrębną historią. Wręcz przeciwnie. Podobnie jak na pierwszej części, na "dwójkę" składa się wyłącznie jeden 43-minutowy utwór, tyle że tutaj zdecydowano się rozbić jego poszczególne fragmenty na dużą ilość innych. No a to oznacza, że słuchając krążka z czegoś innego niż cd czy winyl, trzeba być przygotowanym na jedno lub dwu sekundowe przerwy pomiędzy utworami. Normalnie powiedziałbym, że to wyraźna wada krążka i rzecz potwornie irytująca, ale...na obecną chwilę nie ma to specjalnie znaczenia, ponieważ na necie można znaleźć zarówno wersję "odseparowaną" jak i "scaloną" - wybór należy już do słuchającego.

Zgodnie z numeracją, "Crimson II" to drugi w dorobku Edge Of Sanity epos, który - choć nie tak wybitny co poprzednia część - ponownie powala sporym rozmachem, świetnym budowaniem klimatu oraz licznymi zmianami, a przy tym zawiera nie mniej prostszych schematów, melodii czy łatwiej przyswajalnych struktur. Jedyne do czego można się przyczepić w tym miejscu, to do owej "kontynuacji". Po mojemu, "Crimson II" pod względem melodyki nawiązuje do "jedynki"...w straszliwie małym stopniu. Pewne rzeczy się owszem powtarzają (a np. zaproszonych gości jest nawet więcej, wśród których znaleźli się Mike Wead, Simon Johansson, Jonas Granvik oraz Roger Johansson), ale...chciałoby się tych nawiązań i puszczania oczka do słuchacza troszkę więcej. Nie zważając jednak na takie popierdółki, "Crimson II" to i tak kawał znakomitej i wciągającej na długo muzyki. Przede wszystkim, płyta ta nie jest kalką poprzednich nagrań, celuje w 100%-ach w stylistykę EoS i nie jest jakąś sztuczną próbą wykreowania czegoś nowego jak to próbował uczynić "Cryptic".

Ocena: 8,5/10

[English version]

If a band like Edge Of Sanity existed without Dan Swanö...it might as well exist with Swanö himself! Okay, Andreas Axelsson and his other ex-friends would be able to maintain the style of the band from "Infernal", but as it quickly turned out, they had a totally different vision of style under this name and preferred to go to the regions of second tier death'n'roll. Well, the sales results and general interest in "Cryptic" quickly made the Swedes understand that it was not the best direction for the Edge Of Sanity name, and they quickly (in 1999) decided to split-up. But Dan had a different idea, who in 2003...decided to reactivate the group on his own (surprisingly none of the former members had a problem with it) and close the discography with something much more coherent - "Crimson II", as the title suggests, the second part of the great "Crimson"! Even more interesting, the album itself was originally planned as Swanö's second solo album. 

The original plans did not work out, however, and "Crimson II" - similarly to "Moontower" - found itself under the name under which it was not supposed to land in the end. (Temporary) Swanö's return to the name EoS is therefore a return to death metal that is very melodic, progressive, but also relentless with power or brutality - so referring to the momentum of the "first part". The first thing about this album, however, is...the number of tracks. There are 44 of them! Of course, this does not automatically mean that each of them is a separate story. On the contrary. As in the first part, the "two" consists of only one 43-minute track, but here it was decided to break down its individual fragments into a large number of others. Well, this means that when you listen to this album from something other than a cd or vinyl, you have to be prepared for one or two second breaks between songs. Normally I would say that this is a clear flaw of the disc and a terribly irritating thing, but...at the moment it doesn't really matter, because you can find both the "separate" and "integrated" versions on the Internet - the choice is up to the listener. 

According to the numbering, "Crimson II" is the second epic Edge Of Sanity's oeuvre, which - although not as outstanding as the previous part - again knocks with a large momentum, great climate building and numerous changes, and at the same time contains no less simpler patterns, melodies or easier digestible structures. The only thing that can be faulted at this point is this "continuation". In my opinion, "Crimson II" in terms of melody refers to the "one"...to a terribly small extent. Certain things are repeated (and for example, there are even more invited guests, including Mike Wead, Simon Johansson, Jonas Granvik and Roger Johansson), but...one would like a bit more of these references. Regardless of such trifles, "Crimson II" is still a piece of excellent and long-lasting music. First of all, this album is not a copy of previous recordings, it targets 100% EoS stylistics and is not some artificial attempt to create something new like "Cryptic" tried to do.

Rating: 8,5/10

Komentarze

  1. Czekam aż Swano sie przebudzi i znowu nagra coś jako EOS, Witherscape jest spoko, ale tam są ślady EOS. A w ogóle to mi się marzy coś na mieszankę Unorthodox/Spectral Sorrows z domieszką Purgatory. Ale pomarzyć można. Zwlaszcza brakuje mi tego szwedzkiego, piaszczystego brzmienia gitar z w/w płyt. Pamietam jak tamte plyty wychodzily i ludzie gadali że to brzmi jak Entombed. Pierdolenie, to nie ten piach co Entombed, ale zdecydowanie szwedzki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty