Pestilence - "Exitivm" (2021)
Temat unowocześniania patentów z "Testimony Of The Ancients" (i częściowo "Spheres") na coraz to nowszych albumach Pestilence wałkowany już był do tego stopnia, że stało się to właściwie cechą charakterystyczną tego reunionu. Przy "Exitivm" również ta tendencja nie uległa większym zmianom, ba!, poszedłbym z tym nawet dalej, owy krążek śmiało można zakwalifikować gdzieś pomiędzy "Doctrine" a "Obsideo" - jako swego rodzaju pomost. Wszystko więc, po raz kolejny, dotyczy drobnych szczególików i poruszania się w aż nadto znajomych rejonach death metalu w typie "Testimony...".
Pomimo tej dość przeoranej przez Patricka stylistyki, "Exitivm" powiela starsze patenty jednak całkiem znośnie i bez przeginania. Ponownie odmieniona - choć tym razem całkowicie holenderska - ekipa Pestilence to akurat już u Patricka standard (a niestety trzeba zaznaczyć, że sekcja rytmiczna pod postacią Joosta van der Graafa i Michiela van der Plichta kompletnie tu nie poszalała), to co ciekawe, nowy, solówkowy wymiatacz Rutger van Noordenburg sprawuje się naprawdę nieźle, nawet lepiej niż Santiago Dobles. Równie ciekawie pozmieniała się też produkcja, która w porównaniu do "Hadeon" stała się...czystsza i bardziej sterylna - co zwykle kwalifikowałoby się na wadę.
Muzycznie zaś, "Exitivm" - jak wspominałem wcześniej - nie odbiega jakkolwiek znacząco od poprzedników. To nadal death metal o prostych schematach, ale z sensowną techniką. Nowości...hmm...to chyba za dużo powiedziane, ale longplay ten odróżnia się od poprzedniego nieco wyższymi wokalami Mameliego oraz...znacznie mocniejszym udziałem klawiszy! Niessstety, co do tego ostatniego, tutaj czar szybko pryska, ponieważ zespół nie popisał się tym w całości. Owszem, takie utwory jak np. tytułowy, "Morbvs Propagationem", "Internicionem" (z fajnym klawiszowym motywem w solówce) czy "Mortifervm" nabrały na takich brzmieniach różnorodności i posmaku w duchu "Testimony...", tyle że...naprawdę trudno jest to samo powiedzieć o pozostałych utworach! Generalnie, w takich "Deificvs", "Pericvlvm Externvm" czy "Inficiat" występuje następująca sytuacja: gitary, perkusja, bas - swoje; klawisze - swoje. Najgorsze jednak, że na tym nie kończy się pełna wyliczanka utworów, w których to zgrzyta. Okej, reszta składowych to już, na szczęście, pestilencowy standard, tj. charakterystyczna motoryka i pomysły na riffy, dbałość o technikę oraz rozpaczliwe wokalizy Patricka, tyle że nawet przy tak skromnym pakiecie na poprzednich albumach, zespół potrafił zatrzymać na znacznie dłużej. Tymczasem, do "Exitivm" w ogóle nie chce się wracać.
W "Exitivm" widzę więc przede wszystkim funkcję kolekcjonerską i przedłużającą żywotność zespołu. Nie jest to zły krążek czy coś co należy omijać, absolutnie nie!, ale dziewiątej płycie Holendrów zdecydowanie brakuje polotu i na tyle powalających kompozycji, by były one w stanie wnieść coś do dorobku grupy. Po Pestilence przecież właśnie takich rzeczy się oczekuje.
Ocena: 6,5/10
[English version]
The subject of modernizing patents from "Testimony Of The Ancients" (and partially "Spheres") on newer Pestilence albums was already rolled on to such an extent that it became a characteristic feature of this reunion. With "Exitivm" also this tendency did not change much, indeed! So everything, once again, is about small details and moving to too familiar areas of death metal like "Testimony...".
In spite of this style, which has been quite overused by Patrick, "Exitivm" repeats older patents, but quite tolerably. The changed - although this time completely Dutch - Pestilence line-up is already standard with Patrick style (and unfortunately it should be noted that the rhythm section in the form of Joost van der Graaf and Michiel van der Plicht did not go crazy here), interestingly, a new guitarist Rutger van Noordenburg performs really well, even better than Santiago Dobles. The production has also changed in an interesting way, which compared to "Hadeon" has become...cleaner and more sterile - which would normally be a defect.
Musically, "Exitivm" - as I mentioned earlier - does not differ significantly from its predecessors. It's still death metal with simple patterns, but with a sensible technique. News...hmm...that's probably too much to say, but this longplay differs from the previous one with slightly higher vocals of Mameli and...a much stronger participation of the keyboards! Unfortunate about the latter, the band didn't show off in its entirety. Yes, songs such as the title track, "Morbvs Propagationem", "Internicionem" (with a great keyboard motive in the solo) or "Mortifervm" gained variety and flavor in the spirit of "Testimony..." on such sounds, but...it's really hard to say about the rest of the songs! Generally, in such "Deificvs", "Pericvlvm Externvm" or "Inficiat" the following situation occurs: guitars, drums, bass - play for themselves; keys - play for other selves. However, the worst thing, is that this is not the end of the full enumeration of songs in which it occurs. Apart from the above-mentioned exceptions, it's necessary to mention...all of them! Okay, the rest of the components are, fortunately, Pestilence standard, i.e. characteristic rhythms, ideas for riffs, technique and Patrick's desperate vocals, but even with such a modest package on previous albums, their albums could be more engaging. Meanwhile, I do not want to come back to "Exitivm" at all.
So in "Exitivm" I see primarily a collector's function and extending the life of the band. It's not a bad album or something that should be avoided, absolutely not!, but the ninth album of the Dutch definitely lacks panache and compositions that are so overwhelming that they could bring something to the band's discography. After all, this is what I expect from Pestilence mostly.
Rating: 6,5/10
Zawsze czekam na albumy PESTILENCE nie ważne jakie by nie były, oczekiwanie jest tak samo mocne i niecierpliwe.
OdpowiedzUsuńAutor również, stąd szybka recenzja, spora ilość odsłuchów i zapewne zakup w najbliższym czasie.
UsuńPłyty się raczej nie bardzo da kupić, bo kiepska wytwórnia. Tylko dla lojalnych fanów. Ogólnie pestilence nie powinno było w ogóle wracać
OdpowiedzUsuńDa się kupić: https://wielkaplyta.pl/pl/p/PESTILENCE-EXITIVM-CD/23881
Usuńpoczekam aż pojawi się w ofercie empiku (reklama nie sponsorowana niestety). to jest w ogóle żart że agonia records nie potrafi sobie załatwić dystrybucji. Defense records (gdzie nawet nie mają kodu kreskowego, a od których mam overlord i iscariota), Withing Hour, Selfmadegod mają świetną dystrybucję, a agonia to jakiś żart
Usuń