Immolation - "Acts Of God" (2022)
Z jakiegoś dziwnego powodu miałem obawy co do zawartości "Acts Of God". Recenzencka uszczypliwość to jedno, ale druga rzecz, dużo ważniejsza, to proste stwierdzenie, że od czasów "Kingdom Of Conspiracy" Amerykanie z Immolation przestali na mnie robić tak wielkie wrażenie i stawali się coraz bardziej ludzcy. Teorii tej całkiem sprawnie wyłamuje się jednak ich jedenasty album, który ze stonowanymi i bardziej poukładanymi brzmieniami ma mniej wspólnego, a częściej dopuszcza on brutalniejsze oraz nieco połamane klimaty. Oczywiście, nie jest to też powrót do podniosłości "Majesty And Decay" (a co dopiero tej z "Unholy Cult"), aczkolwiek cieszy, że na "Acts..." zespół tak po prostu zdecydował się na podkręcenie tempa i nieprzyjaznej atmosfery - coś na kształt "Shadows In The Light". Efekty wyszły jeszcze ciekawsze niż poprzednim razem.
Pierwsze co zwraca uwagę - poza zajebistą okładką Elirana Kantora - to mocno rozszerzona ilość utworów - aż do piętnastu (z czego 2 to intro i przerywnik przed ostatnim kawałkiem). Na szczęście, tak duża cyfra nie przekłada się tu na zbyt wielkie przeładowanie czy bezsensowne wydłużanie poszczególnych utworów. Bez żalu odstrzeliłbym na bonusy/b-side'y jedynie "When Halos Burn" i "Derelict Of Spirit" - co by zachowało większe pole rażenia, a krążka boleśnie nie odchudziło; pozostałe z utworów zaś (łącznie z introsami) to już rzeczy, do których nie mam zastrzeżeń i które przyjmuje się za jednym zamachem. Przede wszystkim, słychać w nich wypracowany latami styl, ale jednocześnie - co może dziwnie zabrzmieć w tym kontekście - dużą radochę z komponowania. Wystarczy wziąć za przykład "Incineration Procession" - gęba aż się sama cieszy od tego, charakterystycznie vignowskiego, gitarowego wstępu. Na jednym utworze rzecz jasna nie koniec. Wspominałem, że powróciło więcej brutalności i nieprzyjaznych brzmień, no i tak, nawet bardziej bujające/chwytliwsze kawałki w typie "Blooded", "Shed The Light", "Apostle" czy "The Age Of No Light" nie pozwalają na spadek ciśnienia, a z kolei te najbrutalniejsze/najbardziej zwariowane pokroju "Overtures Of The Wicked", "An Act Of God", "Let The Darkness In" czy "Noose Of Thorns" stopniowo (i sensownie) podnoszą ogólną intensywność krążka. Jak na dość sporą objętość, jest to więc bardzo istotny atut.
Tym sposobem Amerykanie znów stworzyli album, wobec którego trudno przejść obojętnie. "Acts Of God" to bowiem krążek sensownie przemyślany, nie idący na skróty, porządnie wyprodukowany (świetnie balansując pomiędzy nowoczesnością a bardziej suchym soundem) i taki, którego znakomicie się słucha. Na mnie zrobił większe wrażenie niż "Atonement" - a przecież tamten do jakkolwiek złych również nie należał.
Ocena: 8,5/10
[English version]
For some strange reason, I had concerns about the content of "Acts Of God". The harshness of the reviews is one thing, but the second thing, much more important, is a simple statement that since the times of "Kingdom Of Conspiracy" Americans from Immolation stopped making such a great impression on me and were becoming more and more human. However, their eleventh album quite efficiently breaks this theory, which has less in common with subdued and more organized sounds, and more often it allows for more brutal and slightly broken climates. Of course, this is not a return to the solemnity of "Majesty And Decay" (and really far away from "Unholy Cult"), although I'm glad that on "Acts..." the band just decided to increase the paces and the hostile atmosphere - something like "Shadows In The Light". The effects turned out to be even more interesting than the previous time.
The first thing worth paying attention to - apart from the awesome cover of Eliran Kantor - is a greatly expanded number of tracks - up to fifteen (of which 2 are the intros). Fortunately, such a large abundance does not come into too much overload or pointless extension of individual songs. Without regrets, I would only reject "When Halos Burn" and "Derelict Of Spirit" to bonuses/b-sides - which would keep even greater level and the disc would not be painfully slimmer; but the remaining songs (including intros) are things to which I have no objections and which are accepted immediately. First of all, you can hear the style of this band that has been developed over the years, but at the same time - which may sound strange in this context - a lot of joy in composing it. It's enough to take an "Incineration Procession" as an example - fans will just instantly love this, characteristically from Robert Vigna guitar introduction. Of course, this is not the entirety of this topic. I mentioned that more brutality and unfriendly sounds returned, and yes, even more rocking/catchy tracks like "Blooded", "Shed The Light", "Apostle" or "The Age Of No Light" do not let the pressure drop, and in turn, the most brutal/crazy ones like "Overtures Of The Wicked", "An Act Of God", "Let The Darkness In" or "Noose Of Thorns" gradually (and sensibly) raise the overall intensity of the album. For a fairly large volume, it's therefore a very important advantage.
In this way, the Americans again created an album that is difficult to ignore. "Acts Of God" is a sensibly thought-out album, well-produced (with a great balance between modernity and a drier sound) and one that is great to listen to. Well, here they made a bigger impression on me than on "Atonement" - and yet this one was also not a bad one release.
Rating: 8,5/10
Dobra płyta, Tyle w temacie
OdpowiedzUsuńhellalujah:::
OdpowiedzUsuńDobra. Może nawet lepiej.
Czas pokarze.
Bardzo "Immolation". Do tego stopnia, że jak się jej słucha po raz pierwszy, to czujesz gdzie będzie zwolnienie, solówka etc.
Coś podobnego miałem przy poprzednich dwóch, tutaj raczej niezbyt.
UsuńA to chyba minus.
OdpowiedzUsuńw tym miechu planuje ją kupić, nie chcę sobie spoilerować słuchaniem na judupie, ale podobno bardzo nawiązuje do pierwszej płyty? jak to sie mawia w necie "big if true" - jeśli coś takiego odwalili to prawdopodobnie zostanę pustelnikiem i znajdę sobie jakąś jamę w górach, gdzie będę medytować, próbując rozkminić ostatnie immolation.
OdpowiedzUsuńc.d. średnia płyta. mogłoby jej nie być
Usuńz opiniami jak z dziurami w dupie, każdy ma własną - nie kupuj, skoro średnia
Usuń