Testament - "Dark Roots Of Earth" (2012)

Pod koniec lat zerowych XXI w., zdecydowanie nie wszystkim przypadł do gustu pomysł, na jaki ekipa Erica Petersona skusiła się po dłuższej przerwie od czasu wydania "The Gathering". Cóż, premiera "The Formation Of Damnation" ukazała powrotny Testament jako zespół dość przewidywalny, wyraźnie stroniący od wprowadzania jakkolwiek istotnych zmian oraz głównie serwujący swoje dobrze znane i porządnie przemielone patenty - co wcześniej miejsca u nich nie miało. Z drugiej strony, decyzje te nie spowodowały drastycznej obniżki poziomu czy ogromnej krytyki. W takim dużo bardziej konserwatywnym wydaniu w muzyce Testament dało się wciąż znaleźć sporo atutów, a samo w sobie zainteresowanie wokół zespołu nie malało. I jeśli nie do końca było to widoczne na "The Formation...", tak wydany cztery lata później "Dark Roots Of Earth" zaprezentował to znacznie lepiej.

Pomimo pozostania w swojej strefie komfortu oraz wałkowania podobnych tematów, "Dark Roots Of Earth" przynosi zwyżkę poziomu i bardziej przekonuje pod kątem tradycyjnego podejścia do komponowania nowych utworów. W dalszym ciągu mowa o poukładanym i bardzo cyfrowo brzmiącym thrash metalu ze sporą dawką czadu, nienachalnej melodyjności, charakterystycznych wokali Billy'ego, gitarowego zasuwania i łatwo przyswajalnych schematów, aczkolwiek wykonanego z głową, bez znaczącego rozmydlania ciężaru i nienagannie łączącego znajome motywy w bardziej współczesnej oprawie. Wiadomo, także na "Dark Roots..." nie ma mowy o zupełnie nowej jakości ze strony Amerykanów, to jednak - w przeciwieństwie do "The Formation Of Damnation" - w paru fragmentach pojawiają się drobne elementy urozmaicające tego typu sterylne spojrzenie na thrash. Owe urozmaicenia to chociażby klimaty zalatujące "The Ritual" (najbardziej słyszalne w "Man Kills Mankind" oraz tytułowcu - co daje dość osobliwe rezultaty, ale całościowo bardzo udane), pokuszenie się o balladę (pod postacią "Cold Embrace" - również udanej i świetnie przywołującej zamierzchłe czasy umieszczania tego typu kawałków), dłuższe rozmiary utworów oraz - w opozycji do lżejszych elementów - doładowanie muzyki blastami. 

No właśnie, a skoro już nawinął się temat perkusji, to warto zaznaczyć, że po odejściu Paula Bostapha wakat perkusyjny w Testament objął stary znajomy kapeli z czasów "Demonic", czyli wirtuoz drummingu Gene Hoglan. Z nim w szczególności zyskały te momenty, gdzie pojawia się blastowanie (w "Native Blood" oraz "True American Hate") oraz - paradoksalnie - odstępstwa od typowo thrashowych beat'ów, dodając muzyce większej ilości dynamiki i zróżnicowania. Równie pozytywne wrażenia wywiera krystaliczna produkcja Andy'ego Sneapa, która nie razi od nadmiaru plastiku oraz dobrze współgra z ogólnym mięchem z gitar i perkusji. O pozostałych, klasycznych składowych Testament nie ma sensu na nowo przypominać, bo te pozostały nienaruszone od czasu wydania poprzedniej płyty - nadal utrzymują ogólnie wysoki poziom i dość sensownie odwołują się do ich starszego dorobku.

"Dark Roots Of Earth" to zatem krążek w podobnym typie do "The Formation Of Damnation", aczkolwiek lepiej wykorzystujący znane motywy i sprawniej przekładający je na bardziej współczesny, thrash metalowy sound. Dziesiąty longplay ekipy Petersona wprawdzie, ponownie, należy do tych dość bezpiecznych i zbiorczych, tyle że wykonany on jest w swojej powtarzalności bardzo naturalnie, z werwą oraz bez nachalnych auto-zrzynek. No i czyni to z wyraźnie mniejszym wykalkulowaniem co na "The Formation...".

Ocena: 8/10


[English version]

At the end of the 21st century, definitely not everyone liked the idea that Eric Peterson's band came up with after a long break since the release of "The Gathering". Well, the premiere of "The Formation Of Damnation" showed the comeback Testament as a quite predictable, clearly avoiding introducing any significant changes and mainly serving their well-known and well-mixed patterns - which was not the case with them before. On the other hand, these decisions did not result in a drastic drop in standards or huge criticism. Ironically, in such a much more conservative edition, there were still many advantages of the Testament's music and the interest in the band itself did not decrease. And if it wasn't fully audible on "The Formation...", "Dark Roots Of Earth", released four years later, presented it much better.

Despite staying in their comfort zone and exploring similar topics, "Dark Roots Of Earth" brings a level up and is more convincing in terms of the traditional approach to composing new songs. We are still talking about organized and very digital-sounding thrash metal with a large dose of energy, unobtrusive melodies, Billy's characteristic vocals, guitars attractiveness and easily digestible patterns, although made without significantly reducing the heaviness and discreetly combining familiar motifs in a more contemporary edition. Of course, on "Dark Roots..." there is no completely new quality, but - unlike "The Formation Of Damnation" - in a few fragments there are small elements that diversify this type of sterile look at thrash metal. These variations include the atmosphere of "The Ritual" (most audible in "Man Kills Mankind" and the title track - which gives quite strange results, but overall very successful), an attempt at a ballad (in the form of "Cold Embrace" - also successful and great reminiscent of the times of placing this type of songs), longer songs and - in opposition to lighter elements - adding blast beats to the music.

Well, since the topic of drums has already come up, it's worth noting that after Paul Bostaph's departure, the drum vacancy in Testament was filled by an old friend of the band from the "Demonic" times, drumming virtuoso Gene Hoglan. Especially, the moments in which blasting appeared (in "Native Blood" and "True American Hate") and - paradoxically - departure from typical thrash metal beats, added greater dynamics and diversity to the music. Equally positive impressions are made by Andy Sneap's crystal-clear production, which does not offend due to excess plastic and harmonizes well with the overall fleshy sound of the guitars and drums. There is no point in talking about the remaining classic points of Testament, because they remained essentially intact from the time of release of the previous album - still maintaining a generally high level and refering to their older albuns in an exemplary manner.

"Dark Roots Of Earth" is therefore an album of a similar type to "The Formation Of Damnation", although it makes better use of known motifs and more efficiently takes them into a more contemporary, thrash metal sound. The tenth longplay by the Peterson band is, once again, quite safe and collective, but its repetition is made very naturally, with verve and without any intrusive auto-copying. And it does it with much less calculation than in "The Formation..." case.

Rating: 8/10

Komentarze

Popularne posty