Napalm Death - "Coded Smears And More Uncommon Slurs" (2018)

Ilość nowych, jakościowych i rozbrajających brutalnością utworów, jakich Napalm Death natrzaskali od 2000 roku rozciągnął się na prze-długą listę bangerów. Z kolei, pula kompozycji niewykorzystanych lub umieszczonych jako bonusy na poszczególnych płytach od "Enemy Of The Music Business" i wyżej, jest kolejnym, godnym uwagi wątkiem, bo nie dość, że powstało ich sporo, to jeszcze niezbyt odstają one od materiału podstawowego. Nazbierało się tego wszystkiego bardzo dużo i by łatwiej je scalić, grupa postanowiła w 2018 roku wypuścić kompilacyjny krążek pt. "Coded Smears And More Uncommon Slurs", obejmujący rarytasy wprawdzie z lat 2004-2014, ale w liczbie aż 31 kawałków. Zazwyczaj takie składaki oczywiście pomijałem, bo muzyka nie nasuwała tylu myśli, żeby robić osobną recenzję, ale w tym przypadku jest inaczej. "Coded..." można traktować jako rozszerzenie albumów w dyskografii Napalm Death.

I nie bez przyczyny użyłem słowa albumów. Na obszerny repertuar "Coded Smears And More Uncommon Slurs" składają się aż dwa CD - jeden zawierający 15 utworów, drugi 16. Muzyka niekoniecznie jest ułożona chronologicznie, aczkolwiek to nie problem, gdyż Russ Russell w masteringu dokonał niemałej sztuki, by po produkcji tej składanki nie było czuć przeskoków czasowych dzielących te nagrania. Całość brzmienia lokuje się gdzieś na przecięciu między "Time Waits For No Slave" a "Utilitarian" i może jedynie w dwóch/trzech momentach daje o sobie znać zbiorczy charakter tego wydawnictwa. Jeśli chodzi o samo granie, fani nowszych wydawnictw Napalm Death (bo to do nich głównie skierowano ten materiał), nie powinni być tutaj jakkolwiek zawiedzeni czy zdezorientowani zawartością takiej kompilacji. Muzyki zawarto na niej ponad półtorej godziny, a ilość mniej znanych kawałków tego kwartetu w jednym miejscu jawi się jako ogromny rarytas i wygoda.

Pełen wypas to mocno dominująca cecha "Coded Smears And More Uncommon Slurs". Z brutalnych ciosów przodują chociażby "Suppressed Hunger" (esencja Napalm Death), "Will By Mouth", "Standardization" (dobry rozpierdol na początek) i "Call That An Option?", mieszających blasty z groovem/klimatami "Losers", "Earthwire", "Caste As Waste", "Everything In Mono" (swoją drogą, Barney śpiewa tu podobnie do Joe'a Duplantiera z Gojiry) oraz "Critical Gluttonous Mass", a z najbardziej nietypowych "Atheist Runt" (słychać echa intra z "Apex Predator - Easy Meat"), "When The Barren Is Fertile" i "Oxygen Of Duplicity" (jakby zaginione wprowadzenie do "Smear Campaign"). Fajne też są covery Gepøpel, Cardiacs, G-ANX, Gauze, Sacrilege i Despair, ale to akurat żadne zaskoczenie, bo Napalmy potrafią w przeróbki cudzych utworów ponad zwykłe odtwarzanie czyichś pomysłów. Jedyne zastrzeżenia wobec "Coded..." wzbudza mniejsza finezja w przeplataniu między eksperymentami a brutalnością, choć to szczegół, który nie zaburza ogólnej chwytliwości. Tak naprawdę, średnio potrzebna jest tutaj tylko alternatywna wersja "Weltschmerz", co przy 31 utworach zawartości jawi się jako monstrualny wyczyn, że tylko ten jeden kawałek wypada słabiej.

Późny Napalm Death, w większości, obfituje w same świetne lub bardzo dobre longplaye, aczkolwiek komu za mało podobnie jakościowej muzyki i chce poznać utwory, które nie trafiły na ich pełniaki z XXI w. w oficjalnej formie to trudno o lepszy wybór niż "Coded Smears And More Uncommon Slurs". Na składance bowiem wyraźnie słychać i czuć, że Napalmy wydając nieco słabsze czy mniej wyraziste utwory wciąż potrafią trzymać fason i nie błaźnią się zapchajdziurami, których nie idzie rozróżnić z innymi krążkami. Przy tylu płytach ile posiadają oni w dorobku, nietrudno spekulować o ekipie Shane'a Embury'ego jako o zmyślnie zaprogramowanej machinie, która sypie klasowym death-grindem bez względu na okoliczności. Nawet ta kompilacja temu dowodzi.

Ocena: 7,5/10


[English version]

The huge number of new, high-quality and brutally disarming tracks that Napalm Death has released since 2000 have resulted in a long list of bangers. The bank of unused tracks or those included as bonus tracks on albums from "Enemy Of The Music Business" onward, is another noteworthy thread, as not only are there a lot of them, but they also don't stray far from the core material. A huge amount of this has accumulated, and to make it easier to consolidate, the band decided to release a compilation album in 2018 titled "Coded Smears And More Uncommon Slurs", featuring rarities from 2004-2014, totaling 31 tracks. I usually skip such compilations, as the music didn't evoke enough thoughts to warrant a separate review, but this time it's different. "Coded..." can be considered an extension of the albums in Napalm Death's discography.

And I used the word albums for a reason. The extensive repertoire of "Coded Smears And More Uncommon Slurs" comprises two CDs - one containing 15 tracks, the other 16. The music isn't necessarily arranged chronologically, although that's not a problem, as Russ Russell mastered the compilation to ensure that the time jumps between them are not felt. The overall sound falls somewhere between "Time Waits For No Slave" and "Utilitarian", and perhaps only in two or three moments does the collective nature of this release become apparent. As for the listening experience itself, fans of Napalm Death's more recent releases (as this material was primarily addressed to them) shouldn't be disappointed or disoriented by the contents of this compilation. The music lasts over an hour and a half, and having so many lesser-known songs by this quartet in one place feels unusual, but also convenient.

Full-on power is a dominant feature of "Coded Smears And More Uncommon Slurs". Brutal punches include "Suppressed Hunger" (the essence of Napalm Death), "Will By Mouth", "Standardization" (a good starter), and "Call That An Option?", mixing blast beats with the groove/climates are "Losers""Earthwire""Caste As Waste""Everything In Mono" (by the way, Barney sings here similarly to Joe Duplantier from Gojira), and "Critical Gluttonous Mass", and the most unusual are "Atheist Runt" (you can hear echoes of the intro from "Apex Predator - Easy Meat"), "When The Barren Is Fertile" and "Oxygen Of Duplicity" (a sort of lost intro to "Smear Campaign"). The covers of Gepøpel, Cardiacs, G-ANX, Gauze, Sacrilege, and Despair are also great, but that's no surprise, as Napalm Death are capable of reworking other people's songs beyond simply rehashing their own ideas. Well, disadvantages about "Coded..." are the lesser finesse in the interweaving between experimentation and brutality, though this is a detail that doesn't detract from the overall catchiness. In fact, the only thing it doesen't really need here is an alternate version of "Weltschmerz", which, considering the 31-track content, seems like a monumental feat.

Napalm Death's late discography, for the most part, are replete with excellent or very good albums, although those who haven't had enough of similarly high-quality music and want to discover tracks that didn't make it onto their 21st-century full-lengths in their official form, can't find a better choice than "Coded Smears And More Uncommon Slurs". On this compilation, it's clear that Napalm Death, despite releasing slightly weaker or less distinctive tracks, still manage to maintain their style and don't get bogged down in gaps that are indistinguishable from other albums. With so many albums to their credit, it's easy to speculate that Shane Embury's band is a cleverly programmed machine, dishing out top-tier death-grind no matter the circumstances. Even this compilation proves it.

Rating: 7,5/10

Komentarze

  1. Witam,czy będą tutaj recenzje Dream Theater? Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  2. hellalujah :::

    To co, po Napalmach Vader?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciepło ciepło

      Zastanawiam się między Vader, Sodom a Paradise Lost.

      Usuń
    2. hellalujah :::

      Paradajsi, ciekawa opcja.
      Trzy pierwsze płyty, a zwłaszcza GOTHIC, to kawal bardzo dobrego grania.
      Po ICON dałem se spokój, bo to nie szło w dobrą stronę i w sumie z pozostałych, to ograną mam tylko THE PLAGUE WITHIN.
      Paradise Lost - 18 albumów
      Sodom - 18
      Vader - 16
      Co byś nie wybrał, sporo pisania :)

      Usuń
  3. A może po każdym po płycie,dla urozmaicenia,w końcu wszystkie zespoły mają dość pokaźne dyskografie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę proszę, cieszę się że moja sugestia została wysłuchana. Przyznam szczerze, że sam byłem zaskoczony tą kompilacją, bo ma naprawdę dobre utwory. Myślę, że sukces Napalm Death poniekąd wynika z tego, że grupa nauczyła się dzielić swoją produktywność, zwłaszcza Shane Embury, i rozdzielać swoje pomysły na poszczególne projekty.
    --------------------
    A jeśli chodzi o wybór, może Vader? Tam też jest o czym pisać, wbrew pozorom, choć oni mieli trochę tych mini-albumów, które też były ważne, a które niekoniecznie będą miały wysokie oceny (za wyjątkiem może Sothis i The Art of War). W przypadku Vader to nawet chyba wypadałoby zrecenzować koccertowkę The Darkest Age, choć bardziej w kontekście historii, niżli samej treści.

    Sodom? Przewrotnie powiem, że zdecydowanie bardziej wolę ich płyty od M-16 wzwyż, a Genesis XIX uważam za ich najlepszy album. To jest zespół, który dobrze się starzeje, ale ten trochę kwadratowy styl jakoś zawsze mnie raził. Dostanę hejt, ale Tankard zdecydowanie lepiej sobie radził z szybkością i ostrością od Sodom, który był zawsze taki jakiś... mułowaty i mozolny. Taki wręcz wymuszony.

    Paradise Lost - podobnie jak Sepultura, ultra ważny, przełomowy zespół, ale strasznie długo zajął im powrót na właściwe tory. Ogólnie PL, mimo iż jest u mnie na trzecim miejscu, jeśli chodzi o ulubione zespoły, to można odpuścić - wątpię aby ludzie docenili twój wysiłek, albo tym bardziej, chcieli o nich czytać. Ludzie chcą KRWIII, więc zdecydowanie Vader (Tyrani Piekieł), lub Sodom.

    Z dobrych newsów, wziąłem się wreszcie za Infernal War. Mega mroczny zespół, aż musiałem się otrzepać z sadzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Vader pisać to dobry pomysł jest, wreszcie byłoby coś innego niż ciągłe plucie na nich przez pewnego osobnika z innego bloga (kompleksy chyba)

      Usuń
    2. chodzi o konsalnet dead blog?

      Usuń
    3. Żeby nie było, to go też lubię czytać, ale z tym Vaderem to ma jakieś niewytłumaczalne problemy chyba

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty