Nocturnus AD - "Unicursal" (2024)

Pewnie spora część fanów death metalowego s-f w wykonaniu Nocturnus miała niemały żal do Amerykanów, że kwintet (sekstet?) lada moment popadł w prawne i personalne przepychanki, zaś szansę wypłynięcia na znacznie szerszą skalę zaprzepaścił z jeszcze większym hukiem. Cóż, wewnątrz zespołu sytuacja była już nieciekawa na etapie geniuszu "Thresholds" - zanim tak naprawdę się to mogło wszystko rozkręcić. Co dość zaskakujące i nietypowe, poreaktywacyjne podrygi pod postacią "Ethereal Tomb" oraz "Retronomicon" (jako After Death) naprawdę nie były złe i gdyby zawierały lepszą obróbkę brzmieniową oraz jakąś promocję, to być może materiały te wymieniałoby się gdzieś obok nierdzewnej klasyki. Nieco większy zwrot wobec reunionowych tematów nastąpił lata później, gdy Mike Browning na nowo (i tym razem z powodzeniem) powołał Nocturnus AD, pod którego szyldem ukazał się w 2019 roku "Paradox" - krążek jeszcze bardziej intrygujący i z utworami, do których chce się szczerze powracać (wiem co mówię, ostatnio znów łapałem się ile tam jest zajebistych riffów). Skoro więc odzew okazał się zaskakująco dobry, to Amerykanie w 2024 roku postanowili wypuścić longplay nr 2, zwący się "Unicursal".

Jak jednak niespodziewanie "Paradox" zachwycał, tak "Unicursal" niespodziewanie...ostudza wcześniejszą podjarkę. Nie, nie chodzi że Amerykańce nagrali tu jakąś cieniznę czy coś niedopasowanego do szyldu Nocturnus AD. Przy pierwszym kontakcie, "Unicursal", zarówno klimatycznie, ale i technicznie, zdaje się być jak najbardziej kontynuacją z eksplorowania tematów z "The Science Of Horror""The Key" w bardziej współczesnej oprawie, mniej więcej w taki sposób jak to było na "Paradox". Charakterystyczna, krocząca motoryka, keyboardowy kicz, okazjonalne, proto-blasty, zakręcone i kosmiczne gitary, wyszczekujący słowa Mike Browning, klimat s-f, specyficznie przytłumione brzmienie - w teorii wszystko co powinno zachwycać w ich nowszym wydaniu. No właśnie, w teorii, gdyż "Unicursal" - jak zaraz udowodnię - brzmi niczym odbicie "Paradox" w krzywym zwierciadle - na siłę sentymentalnie. Słuchając omawianego materiału już troszkę intensywniej, szybko zaczyna doskwierać, że gdzieś w tym wszystkim niestety zagubiła się wcześniejsza świeżość i doskonałe wyczucie gitarzystów Heftel-Koblak w rozwijaniu patentów duetu Davis-McNenney, zaś całości zwyczajnie brakuje dynamiki i polotu. Mówiąc prościej, "Unicursal" zawiera sporo fragmentów, które przemykają sobie niepostrzeżenie, są mocno zachowawcze i nie wyróżniają się zbytnio.

Z tego względu, o "The Ascension Throne Of Osiris", "Mission Malkuth" czy "Netzach, The Fire Of Victory" można powiedzieć tylko tyle, że są całkiem akceptowalne i zapatrzone w styl starego Nocturnus, ale wywierają takie sobie emocje i zawierają mielizny, za którymi nie ukrywa się żaden urywający łepetynę patent (z czym wcześniej problemu nie było). Inaczej sytuacja wygląda z "CephaloGod", "Mesolithic" (według zespołu, to kolejna część "Neolithic", razem z "Paleolithic") i "Hod, The Stellar Light", które zawierają wszystko, czego oczekuje się po Nocturnus - tajemniczy, choć trochę kiczowaty klimat, techniczne i zmyślne riffy oraz niemałą chwytliwość. Nie są one wprawdzie tak wyśmienite jak "The Bandar Sign", "Apotheosis", "Seizing The Throne" czy "Precession Of The Equinoxes" z poprzedniego albumu, aczkolwiek cieszy, że finezja, pomysły i pazur nie opuściły całkowicie tegoż wcielenia kapeli Browninga. Reszta krążka to już w większości średniaki, z których niewiele pozostaje w głowie na dłużej. Na zakończenie jeszcze mała uwaga. Dużo lepszym rozwiązaniem byłoby okroić "Unicursal" z intra i outra, a także same utwory z podobnych zabiegów. Być może wtedy materiał miałby większą siłę rażenia i zyskałby na dynamice.

Drugi album browningowego Nocturnusa trochę się jednak rozmija z moimi oczekiwaniami. "Unicursal" bowiem brakuje charakteru, polotu i - po prostu - jakiejś zaczepności, żeby w ogóle chciało się wracać do tego wydawnictwa. Niiiby longplay przelatuje bez nerwów, a czasem wychwyci się na nim klimaty przywodzące na myśl dawne dzieje "The Key", aczkolwiek w (zbyt) wielu jego fragmentach rażąco rzucają się w uszy pomysły brzmiące niczym kalka swoich pierwowzorów. A może Nocturnus AD zwyczajnie dopadła przypadłość z pod znaku modnej teraz AI? Wszak jeden z klipów promujący "Unicursal" zrobili właśnie przy użyciu tego nowoczesnego narzędzia, a w samej muzyce również czuć tego typu ciągoty.

Ocena: 6/10


[English version]

Probably a large part of the fans of sci-fi death metal performed by Nocturnus had a lot of resentment towards the Americans, because the quintet (sextet?) had a legal and personal quarrel, and wasted the opportunity to appear on a much larger scale with an even greater bang. Well, the situation inside the band was already bad at the times of the genius of "Thresholds" - before it could really increase. What is quite surprising and unusual, the post-reactivation albums in the form of "Ethereal Tomb" and "Retronomicon" (as After Death) were really not bad and if they had included better sound and some promotion, perhaps these materials would have been mentioned somewhere next to the gorgeous classics. A slightly greater turn towards reunion topics took place years later, when Mike Browning re-established (and this time successfully) Nocturnus AD, when "Paradox" was released in 2019 - an even more intriguing album with songs that you honestly want to listen to (I know what I'm saying, recently I checked how many great riffs there are). So since the response turned out to be surprisingly good, the Americans decided to release longplay no. 2 in 2024, entitled "Unicursal".

However, just as "Paradox" was unexpectedly delightful, "Unicursal" unexpectedly...cools down the earlier excitement. No, it's not that the Americans recorded some crap here or something that didn't match the Nocturnus AD name. At first glance, "Unicursal", both climatically and technically, seems to be a continuation of exploring the themes from "The Science Of Horror" and "The Key" in a more contemporary setting, more or less in the same way as it was on "Paradox". Characteristic paces, keyboard kitsch, occasional proto-blasts, twisted and spacey guitars, Mike Browning barking vocals, sci-fi atmosphere, uniquely muffled sound - in theory, everything that should delight in their new release. Well, in theory, because "Unicursal" - as I will prove in a moment - sounds like as "Paradox" in a distorting mirror - too sentimental. Listening to the discussed material a little more intensively, one begins to notice that somewhere in all this, unfortunately, the previous freshness and excellent sense of the Heftel-Koblak guitarists in developing the patterns of the Davis-McNenney duo have been lost, and the whole thing simply lacks dynamics and flair. To put it simply, "Unicursal" contains many fragments that go unnoticed, are very conservative and do not stand out much.

For this reason, the only thing that can be said about "The Ascension Throne Of Osiris", "Mission Malkuth" or "Netzach, The Fire Of Victory" is that they are quite acceptable and follow the style of the old Nocturnus, but they have so-so emotions and are too long, which means that there is no brilliant idea hidden (which was not a problem before). The situation is different with "CephaloGod", "Mesolithic" (according to the band, it's another part of "Neolithic", together with "Paleolithic") and "Hod, The Stellar Light", which contain everything that is expected from Nocturnus - a mysterious, a bit kitschy atmosphere, technical and clever riffs and quite cathiness. They are not as excellent as "The Bandar Sign", "Apotheosis", "Seizing The Throne" or "Precession Of The Equinoxes" from the previous album, but I am glad that the finesse, ideas and aggressiveness have not completely left this incarnation of Browning's band. The rest of the material is mostly mediocre, nothing of which remains in your head for longer. Finally, a small note. A much better solution would be to cut "Unicursal" from the intro and outro, as well as the songs themselves from similar ideas. Perhaps then the material would have greater impact and become more dynamic.

The second album by Mike Browning's Nocturnus, however, is a bit different from my expectations. "Unicursal" lacks character, flair and - simply - some uniqueness to make me want to come back to this release. The longplay goes by without any stress, and sometimes you can hear the atmosphere reminiscent of the old days of "The Key", although (too) many of its fragments contain ideas that sound like a copy of their originals. Or maybe Nocturnus AD simply started to suffer from the now fashionable AI? After all, one of the clips promoting "Unicursal" was made using this modern tool, and there are similar tendencies in the music itself.

Rating: 6/10

Komentarze

  1. Byłeś bardzo łagodny, ja bym ocenił 4/10. Po tak dobrym albumie jak paradox, to jest wręcz strata czasu i plastiku. Ekolodzy powinni bojkotować ten album

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja z czystym sumieniem wystawiam minimum 8. Dla mnie to po prostu prawdziwy, doskonały Nocturnus.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty