2022 - Podsumowanie
W poprzednich latach nie poświęcałem "Trochę Subiektywizmu..." osobnych wpisów podsumowujących dany rok, ale jako że algorytm Google lubi wzrastającą aktywność (widzę po statystykach w panelu Bloggera) i urozmaicanie ogólnego contentu strony, wraz z 31 grudnia 2022 pora nieco pozmieniać zasady i stworzyć taki luźniejszy tekst na złapanie oddechu przed 2023. Generalnie, rok 2022 - pomimo wiadomej sytuacji na wschodzie - przebiegał mi dosyć gładko, muzyka przelewała się hektolitrami w słuchawkach/odtwarzaczu/aucie zarówno przez większość codziennych i żmudnych zajęć, jak i tych bardziej interesujących i wykraczających ponad normicką szarość. Starałem się też jako tako sprawdzać nowości i doglądać co w trawie piszczy, choć dobrze wiecie, że nie to jest główną ideą tego bloga. W moim tegorocznym podsumowaniu...do topki trafiła cała masa albumów z przeróżnych lat, tj. z XX i XXI w.! Podejrzewam też, że gdybym miał je wszystkie zrecenzować, to bardzo szybko straciłbym ochotę do tworzenia kolejnych tekstów, a ich jakość wyraźnie poleciałaby w dół. Nie znaczy to jednak, że recenzje na temat takiego np. "Upon Desolation" Mortuous się nie pojawią. Wszystko będzie, ale musi to zaczekać w kolejce na swój czas, tak bym sam miał z tego frajdę, a Wam się te wypociny w miarę dobrze czytało.
Po tym przydługim wstępie, pora troszkę dokładniej rzucić okiem na albumy, które najbardziej przypadły mi do gustu w 2022 roku - w czym dobrą sugestią może być grafika na samej górze posta. Jeśli chodzi więc o zdecydowany nr 1 spośród tegorocznych premier to tu jest pewne zaskoczenie, bo w tym miejscu podium należy do debiutanckiego albumu chilijskiego Suppression "The Sorrow Of Soul Through Flesh", w którego zawartość...musiałem się z początku mocno wgryźć! Gdy jednak wnikliwie przesłuchałem dwa-trzy razy ten krążek, nie mogłem się od niego uwolnić na długie miesiące, a i wciąż wraca mi się do niego z przyjemnością. Miażdżą riffy, bezprogowe szaleństwa basmana, latynoska furia, zdzieranie strun głosowych pod Martina van Drunena, techniczne szaleństwa i doskonałe przemycanie wieeelu wpływów z death metalowego poletka (m.in. od Gorguts po Cynic!). Słowem: płyta miodzio! No a za to z kolei podziękujcie demowi z Considered Dead Metal Blog, bo to właśnie dzięki niemu odkryłem tenże krążek.
Dalej, pięty Suppression depcze drugi longplay amerykańskiego Mortuous, który po dość wiernemu tradycjom debiucie, bardzo sprawnie połączył granie pod Incantation z wpływami Disembowelment i wczesnego My Dying Bride. Jest nad czym zawiesić ucho i do czego wracać, a fragmenty doom metalowe rozpieprzają w drobny mak. Okej, na tym opis tego wydawnictwa póki co zakończę, by się zbytnio nie rozpędzać. O "Upon Desolation" szerzej będzie w osobnej recenzji, którą już planuję.
O dziwo...na tym się moje podium w 2022 roku kończy! Nie znaczy to jednak, że coś w tym złego. Mówiąc podium, mam tu na myśli albumy z ocenami 9/10 i wyżej. Bo wśród tego co udało mi się godnego wyłapać w 2022, warto przytoczyć obiecujący, choć jeszcze daleki do ideału debiut Species pt. "To Find Deliverance" (recenzja wkrótce), niezłe albumy od Bloodbath ("Survival Of The Sickest") i Autopsy ("Morbidity Triumphant"), całkiem przyzwoity powrót po latach Sceptic wraz z albumem "Nailed To Ignorance", udany powrót wydawniczy od Stillborn ("Cultura De La Muerte"), świetny debiut włoskiego Miscreance ("Convergence") w duchu takich technicznych ekip jak Death, Atheist czy Cynic, przyjemne mini od Amerykanów z Massacre ("Mythos"), porządne płyciwo od Finów z Corpsessed ("Succumb To Rot"), bardziej wciągający od "Spellbound" i "Hyaena" album Włochów z Sadist ("Firescorched"), zaskakująco ciekawa epka z odrzutami od Worm ("Bluenothing") oraz jak zwykle znakomite uderzenie Amerykanów z Immolation ("Acts Of God"). Zapewniam, że to jednak raptem wycinek tego, czym 2022 mógł zachwycać w kontekście nowości.
Nie obyło się też bez pewnych rozczarowań. Wśród takowych, koniecznie trzeba nadmienić o drugim krążku Truchła Strzygi, średniej solówce Corpsegrinder'a, marnej próbie nawiązania do starych czasów melo-deathu od The Halo Effect, wyrwanej z generatora djentu "Immutable" Meshuggah, potwornie wtórnym "Fearsick" Inhuman Condition czy nie do końca przemyślanym "Darkness Od God" Czechów z Heaving Earth (mimo że ta płyta naprawdę nie jest zła!). Na szczęście, jak sami widzicie, nie było tego złego tak dużo, a bynajmniej nic z tych pozycji (ale nie tylko, bo pewnie o czymś zapomniałem) aż tak mną nie sponiewierało, by rzucać obelgami w kierunku którejkolwiek z płyt.
Muzycznie, rok 2022 był dla mnie więc świetnie spędzonym czasem. Słuchałem sporo takich perełek jak debiuty Demigod, Adramelech czy Sutrah, jedyne Disembowelment, Appaling Spawn i Lykathea Aflame, kompilacji Timeghoul, wszystkich wydawnictw Blood Incantation (tak, nawet "Timewave Zero"!), pierwszych dwóch Cryptopsy, wczesnych krążków Sadus, dyskografii Krypts, The Chasm, Dark Tranquility, Kreator, Dark Angel, Funebrarum, Autopsy, Obscura, Dissection, Cynic oraz Morbid Angel, przez co na brak zróżnicowania nie mogłem narzekać. Ba, z mniej metalowych klimatów, zdarzało mi się zapuszczać The Cure (tylko do "Disintegration") i King Crimson (tylko kolorową trójcę).
W tym miejscu chciałbym też bardzo podziękować wszystkim wspierającym bloga, którzy postawili mi kawę (mutant, daniel.bach, ann666, xevilx, tormentor_org, Deathilized). To niezwykle podpędza do pisania kolejnych tekstów, za co serdecznie Wam dziękuję. Cieszy mnie, że ilość wyświetleń na blogu ciągle wzrasta, poszczególne posty mają coraz większą ilość odsłon, a komentarze co rusz pojawiają się pod recenzjami i jest o czym dyskutować. W ten sposób również i ja sam wyciągam pewne wnioski i spostrzeżenia, a to z kolei przekłada się na bardziej atrakcyjne wpisy.
I tym sposobem kończę swój sylwestrowy wywód. Do zobaczenia w 2023!
[English version]
In previous years, I did not devote "A bit of subjectivity..." to separate entries summarizing a given year, but as the Google algorithm likes increasing activity (I can see it in the statistics in the Blogger panel) and diversifying the general content of the site, along with December 31, 2022, it's time to change the rules a bit and to create such a more fun text to catch breath before 2023. Generally, the year 2022 - despite the known situation in the East - was quite smooth for me, music was pouring in hectoliters in the headphones or car through most everyday and tedious activities and as well as those more interesting and beyond the normality. I also tried to check the news, although you know very well that this is not the main idea of this blog. In my this year's summary...a whole lot of albums from various years, i.e. from the 20th and 21st centuries, went to the top! I also suspect that if I were to review them all, I would quickly lose the desire to create more texts, and their quality would clearly drop down. This does not mean, however, that reviews on, for example, "Upon Desolation" Mortuous will not appear. Everything will be, but it must wait in line for its time, so that I would have fun with it myself, and you read these words without overtiring.
After this lengthy introduction, it's time to take a closer look at the albums that I liked the most in 2022 - in which the graphic at the top of the post may be a good suggestion. So when it comes to definitely no. 1 among this year's premieres, there is some surprise here, because in this place the podium belongs to the debut album of Chilean Suppression "The Sorrow Of Soul Through Flesh", whose content...I had to listen to hard at first! However, when I thoroughly listened to this disc two-three times, I could not free myself from it for many months, and I still come back to it with pleasure. There are crushing riffs, fretless basman madness, Latin fury, great vocals in the style of Martin van Drunen, technical virtuosity and perfect smuggling of many influences from the death metal style (for example, including patterns from Gorguts to Cynic!). Well, say thank you to the demo from Considered Dead Metal Blog, because by him I discovered this album.
Next, Suppression is followed by the second longplay of the American Mortuous, which, after a debut quite faithful to traditions, very efficiently combined playing under Incantation with the influences of Disembowelment and early My Dying Bride. There is something to hang your ear over and something to come back to, and fragments of doom metal are blown to pieces. Okay, I will end this description of this release for now, so as not to rush too much. More on "Upon Desolation" will be in a separate review, which I am already planning.
Strangely...this is where my podium ends in 2022! However, that doesn't mean there's anything wrong with it. By podium, I mean albums rated 9/10 and above. Because among what I managed to catch worthy in 2022, it's worth mentioning the promising, though still far from perfect debut of Species entitled "To Find Deliverance" (review coming soon), good albums from Bloodbath ("Survival Of The Sickest") and Autopsy ("Morbidity Triumphant"), quite a decent return after years of Sceptic with the album "Nailed To Ignorance", a successful release from Stillborn ("Cultura De La Muerte"), a great debut of the Italian Miscreance ("Convergence") in the spirit of such technical bands like Death, Atheist or Cynic, a nice mini from the Americans from Massacre ("Mythos"), a decent release from the Finns from Corpsessed ("Succumb To Rot"), more addictive than "Spellbound" and "Hyaena" album of the Italians from Sadist ("Firescorched"), a surprisingly interesting ep with b-sides from Worm ("Bluenothing") and, as always, an excellent hit from the Americans from Immolation ("Acts Of God"). I assure you that this is only a fragment of what 2022 could delight in the context of novelties.
There were also some disappointments. Among such, it's necessary to mention the second album of Truchło Strzygi, Corpsegrinder's mediocre solo album, a poor attempt to refer to the old days of melo-death from The Halo Effect, ripped from the djent generator "Immutable" Meshuggah, horribly boring "Fearsick" from Inhuman Condition or not thoroughly thought-out "Darkness Od God" by the Czechs from Heaving Earth (although this album is really not bad!). Fortunately, as you can see, there was not so much of it that was bad, and by no means none of these releases (but not only, because I probably forgot something) was so bad for me to throw insults at any of the albums.
Musically, 2022 was a great time for me. I listened to a lot of such gems as Demigod, Adramelech or Sutrah debuts, the only Disembowelment, Appaling Spawn and Lykathea Aflame, Timeghoul compilation, all Blood Incantation releases (yes, even "Timewave Zero"!), the first two Cryptopsy, early Sadus albums, discography of Krypts, The Chasm, Dark Tranquility, Kreator, Dark Angel, Funebrarum, Autopsy, Obscura, Dissection, Cynic and Morbid Angel, so I couldn't complain about the lack of variety. Well, from less metal climates, I listened to the The Cure (only to "Disintegration") and King Crimson (only a colorful trinity).
At this point, I would also like to thank all the blog supporters (mutant, daniel.bach, ann666, xevilx, tormentor_org, Deathilized). It really encourages me to write more texts, for which I thank you very much. I am glad that the number of views on the blog is constantly increasing, individual posts have more and more views, and comments appear under reviews every now and then and there is a lot to discuss. In this way, I have certain conclusions and observations, which in turn comes into more attractive content.
And thus ends my New Year's Eve speech. See you in 2023!
miałem japę uśmiechniętą czytając ten artykuł, ja mogę powiedzieć że 2021 był ciut większy. Ja przykładowo dużo teraz słuchałem Nervochaos i Vulcano z brazylii. Ale generalnie dzieje się dużo. Jest o tyle komfortowa sytuacja, że nie ma stagnacji, starzy wracają, nowi zadziwiają i wszystko się rozwija
OdpowiedzUsuńmutant
Też tak myślę, że 2021 był jednak ciutkę lepszy. U mnie aktualnie StarGazer i The Chasm.
UsuńFajnie mimo wszystko, że co roku trafiają się albumy, które jest się w stanie ocenić na 9/10 lub wyżej i które nie ustępują klasyce.
Krajiny Hmly - Cez Ostrie Skál
OdpowiedzUsuńGeistlicht - Fading Light
Trolldom - Av Gudars Ätt...
Bekëth Nexëhmü - De Dunklas Sorgeakt (Ett Nordiskt Afvsked...)
Devil Master - Ecstasies Of Never Ending Night
Empty - Omnia Amet Lorem
Fäust - Death From Beyond
Grima - Frostbitten
Höst - Nightmares And Goals (to przez nazwę,ja też grałem w Hoście ale bez kropek)
Moonlight Sorcery 2022
Wolfnacht - Blutgebunden (utwory 1 i 4 zajebiste brzmienie i rify)
Fiur - Imperium
Gnipahålan - I Nordisk Vredeslusta
Medieval Demon – Black Coven